Mariusz Gil mistrzem świata
Przełajowy championat mastersów w Hamburgu
Mariusz Gil wygrał maraton MTB o Puchar Polski w Luboradzy (Szwajcaria Połczyńska), 5 maja 2024. Na zdjęciu ze spikerem imprezy Piotrem Kurkiem.
Fot. archiwum Piotra Kurka
Mariusz Gil (niezrzeszony) wywalczył dziś w Hamburgu tytuł mistrza świata mastersów w kolarstwie przełajowym. Rywalizował z 48 konkurentami w kategorii 40-44 lata. Sześć rund pokonał w czasie - 00:46:04. To kolejny sukces międzynarodowy sympatycznego zawodnika ze Strzelec Krajeńskich i zarazem powtórka z ubiegłego roku, gdy Polak także triumfował w niemieckim mieście nadmorskim.
– Zostałem zaproszony na start jako ostatni zawodnik. Musiałem się zatem przedzierać do przodu od początku jazdy. Szło mi dobrze i już na pierwszej rundzie byłem w pierwszej dziesiątce. Startowaliśmy o godzinie 11:30 i ziemia była zmrożona, ale z każdą kolejną minutą zaczęła tajać, zrobiło się błoto. Na trzeciej rundzie wyszedłem na prowadzenie, ale za mną jak cień jechał Węgier Zsolt Bur. Miałem nad nim około 2 sekund przewagi. I kiedy do końca wyścigu zostały 2 rundy, mój rywal popełnił jakiś błąd i różnica czasu między urosła do ponad 10 sekund. Na metę wjechałem jako pierwszy, mając 14 sekund przewagi nad Węgrem - mówi Mariusz Gil.
– Powtórzyłem sukces sprzed roku, cieszę się z tego zwycięstwa. Nie byłem jednak jakoś specjalnie dysponowany, ale wystarczyło to na wygraną. Znany przed laty kolarz szosowy Niemiec Andre Greipel był czternasty - przyjechał na metę 3 minuty 22 sekundy za mną. Startowało kilku Polaków, z których najlepszy był Marcin Wider z Zielonej Góry - 7. miejsce - sumuje swe wrażenia z Hamburga Mariusz Gil.
Piotr Kurek
7 grudnia 50 km do pokonania
Gravelowa ustawka w Bolesławcu
– By ożywić rowerowo grudzień 2024, organizuję razem z dobrymi ludźmi gravelową ustawkę w Bolesławcu - mówi Joanna Balawajder, koordynatorka cyklu Grand Prix Kaczmarek Electric MTB. – To nie będzie ściganie i wypruwanie sobie żył, tylko przyjacielsko-towarzyska jazda w stolicy polskiej ceramiki i okolicznych lasach. Impreza odbędzie się 7 grudnia, start o godzinie 11. Do pokonania będzie dystans około 50 kilometrów - podkreśla.
Co tu dużo mówić. Bolesławiec, miasto nad rzeką Bóbr, jest zawsze urokliwy - także w grudniowy czas. Jego mieszkańcy oraz turyści korzystają z uroków pobliskich borów dolnośląskich, który to kompleks leśny liczy ponad 160 tysięcy hektarów. Dla porównania, podpoznańska Puszcza Zielonka zajmuje obszar niecałych 12 tysięcy ha.
W ten grudniowy czas (sobota 7 grudnia) uczestnicy mikołajkowej ustawki gravelowej przejadą około 50 kilometrów. Start i meta w Bolesławcu - Nowoczesne Centrum Ceramiki, początek jazdy o godzinie 11:00. Trasę przejazdu obmyśla Mariusz Lickiewicz. Wiadomo o tym, że pojedzie Pani Joanna Balawajder, obok niej nie zabraknie rozpoznawalnych twarzy: Krzysztofa Fechnera, Wojciecha Chmiela, Michała Sakowskiego.
Nie ma wcześniejszych zapisów, wystarczy pojawić się w sobotę 7 grudnia w Bolesławcu, by uczestniczyć we wspólnej przygodzie na rowerach. Będzie świąteczny klimat, szutrowe drogi i po rowerowej adrenalinie - ognisko. Będą przepyszne kiełbaski, świąteczne napoje, dobra atmosfera.
Joanna Balawajder oraz skupieni wokół niej entuzjaści jazdy na rowerach gravelowych serdecznie zapraszają do Bolesławca w sobotę 7 grudnia. Sympatyczny peleton ruszy punktualnie o godzinie 11:00, więc proszę się nie spóźniać na start.
Był nie tylko znakomitym kolarzem
Mieczysław Żelaznowski nie żyje!
Jan Brzeźny, Mieczysław Żelaznowski i Ryszard Szurkowski. Bal dolnośląskich kolarzy. Styczeń 2017.
Fot. Piotr Kurek
Mieczysław Żelaznowski nie żyje. Zmarł wczoraj we Wrocławiu, gdzie mieszkał i gdzie przez kilka dekad był trenerem kolarstwa w tutejszym Dolmelu. Miał 87 łat.
Mieczysław Żelaznowski, trener Ryszarda Szurkowskiego i wielu innych znakomitych polskich kolarzy, ukończył w tym roku, 18 kwietnia, 87 lat. Mieszkał we Wrocławiu, gdzie wczoraj zmarł.
Na pytanie o to, ilu kolarzy przewinęło się przez jego trenerskie ręce, odpowiadał nieco filozoficznie: – Jestem ze wschodu i mój ojciec nauczył mi pewnej zasady: ciszej jesteś, dalej zajedziesz!
– Rozwijając tą myśl, nigdy się nie afiszowałem, nie pchałem na pierwsze strony gazet, nie zabiegałem o nadmierny rozgłos. Robiłem swoje. Byłem trenerem kolarzy Dolmelu Wrocław. Przez ponad trzydzieści lat, od 1962 do 1992 roku. Pod moim szkoleniowym parasolem przez ten czas zgromadziłem wielu, wielu pasjonatów rowerów. Sześćdziesięciu z nich to dobrzy, znakomici szosowcy - reprezentanci Polski. Uczestnicy mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich. I ich medaliści - mówił mi w roku 2018, tuż przed swymi 81. urodzinami.
Był trenerem Ryszarda Szurkowskiego, Jana Brzeźnego, Jana Faltyna, Henryka Charuckiego i wielu, wielu kolarzy. Dbał o to, by mieli rowery najwyższej jakości, zapewnione warunki do treningów i wyścigów. Był dla nich starszym kolegą, opiekunem, ojcem i wychowawcą.
Dolmel Wrocław to była kolarska potęga. Mieczysław Żelaznowski był głównym trenerem, mając obok siebie jeszcze siedmiu innych szkoleniowców. Na zgrupowaniach klubowych regularnie uczestniczyło trzydziestu kolarzy.
Zaczynał pracę szkoleniową w roku 1962, zakończył w 1992. Przez te wszystkie lata był wierny jednemu klubowi - Dolmelowi Wrocław. Był także w Radzie Trenerów Polskiego Związku Kolarskiego, obok Andrzeja Trochanowskiego, Józefa Tropaczyńskiego, Jerzego Pancka i Adama Gęszki.
Pamiętał swego pierwszego zawodnika. Był nim Tymoteusz Macyszyn, który mieszka teraz w Kanadzie. Ale pamiętał też dokładnie, jak w styczniu 1968 roku kolarzem Dolmelu został Ryszard Szurkowski. – Szybko okazał się najlepszy w przełajach: najpierw w klubie, następnie na Dolnym Śląsku (mistrzostwa okręgu w Strzelinie), by w kwietniu 1968 na czerwonym "Jaguarze" podczas Mistrzostw Polski w Prudniku sięgnąć po swój pierwszy krajowy championat.
– Rok później Ryszard Szurkowski debiutuje w Wyścigu Pokoju i zajmuje w nim drugie miejsce. Triumfuje wówczas indywidualnie Jean-Pierre Danguillaume. W 1970 kolarz z Wrocławia wygrywa w pięknym stylu rywalizację między trzema stolicami (Praga-Warszawa-Berlin), by w kolejnych latach jeszcze trzy razy powtórzyć ten sukces - wszystko dokładnie pamiętał Pan Mieciu.
Urodził się 18 kwietnia 1937 roku na wschodnich rubieżach II Rzeczypospolitej (Lwów). Jego ojciec (Jan Żelaznowski) był maszynistą kolejowym. Koniec II wojny światowej sprawił, że Polacy z tamtych stron zaczęli szukać dla siebie nowych możliwości i miejsc zamieszkania.
– Dziś, gdy oglądam się za siebie, gdy patrzę na swoje życie z perspektywy kilkudziesięciu lat, pamiętam dobrze ten powojenny czas. Ja i moja rodzina szukaliśmy dla siebie miejsca na Ziemiach Zachodnich. Znaleźli je w Bralinie, niedaleko Kępna. Najpierw był wyjazd do Krakowa, później do Kalisza, następnie do Zielonej Góry. Miałem wówczas osiem lat i własny pistolet. Takie to były czasy. Dalszy ciąg poszukiwań miejsca do osiedlenia to była jazda do Namysłowa oraz później do Kępna i Bralina.
Mieczysław Żelaznowski kończy tam szkołę podstawową w roku 1952 i jedzie do Wrocławia (na rowerze), by tam kontynuować naukę w Liceum Elektrycznym, mając rodzinnie oparcie w bratu ojca (Józefie Żelaznowskim - kolarzu) - mieszkającym w mieście nad Odrą. Rok później (1953) bierze udział po raz pierwszy w wyścigu kolarskim (dystans około 50 km) i zajmuje w nim drugie miejsce. To początek jego zawodniczej przygody z rowerami, cyklizmem.
Kończy szkołę średnią, znajduje pracę w Dolmelu Wrocław i jest kolarzem. Służbę wojskową odbywa w Legii Warszawa i WKS Odrze Brzeg (1958-1960). – W Brzegu był ładny tor kolarski o długości 500 metrów. Ścigaliśmy się na nim, gdzie udało mi się pokonać Józefa Grundmanna - znakomitego torowca. Często rywalizowali na szosie. W w latach 1959-1961 był członkiem szosowej kadry narodowej, obok Mieczysława Wilczewskiego, Franciszka Surmińskiego, Józefa Gawliczka, Jana Kudry i wielu innych znanych polskich kolarzy.
Ale było też i w Brzegu szkolenie wojskowe, w wyniku którego został zwiadowcą. – Przydało mi się to bardzo w pracy trenerskiej, gdy przez ponad trzydzieści lat jako kierowca samochodu przemierzałem Europę wzdłuż i wszerz. Przez lata przekulałem autem z kolarzami ponad 4 i pół miliona kilometrów.
– To był znakomity trener z legendarnym zeszytem - zgodnie twierdzili zawsze Ryszard Szurkowski i Henryk Charucki (triumfator Tour de Pologne 1979). – Jeśli ktoś miał charakter i chciał zostać kolarzem, a trafił pod jego skrzydła, to nie mógł lepiej trafić - podkreślali.
Ten wyczyn przechodzi do historii
Joanna Balawajder objechała Polskę
Joanna Balawajder z butelką szampana za oficjalną linią mety, po przejechaniu 3600 kilometrów. Z prawej Rafał Balawajder, z lewej Robert Suszczyński. Obórki pod Warszawą, 18 lipca 2024.
Fot. archiwum Joanny Balawajder
Joanna Balawajder objechała Polskę na rowerze. Zrobiła to w dwanaście dni. Pokonała dystans 3600 kilometrów. Dziś w południe, radośnie zmęczona, dotarła do mety swego morderczego wyczynu - do Warszawy.
– Jest godzina 10:08. Dojechałam do celu. Jestem szczęśliwa, że udało mi się zrobić to, co zaplanowałam. Objechałam Polskę wzdłuż granic, od soboty 6 lipca do czwartku 18 lipca. Miałam na to limit 288 godzin, udało mi się to zrobić w tym czasie. Jestem też zmęczona, czego nie będę ukrywać - podkreśla zielonogórzanka, mieszka pod stolicą krajowych winnic we wsi Jany.
Pani Joanna jechała jako uczestniczka Race Around Poland 24, która to impreza miała w tym roku status mistrzostw świata w ultrakolarstwie. Wystartowała, jechała równym tempem, co mogli stwierdzić ci, którzy obserwowali wydarzenie w internecie. I dojechała. Teraz będzie czas odpoczynku i kontaktu z mediami, by opowiedzieć dość dokładnie ten czas dwunastu dni.
Joanna Balawajder od roku 2017 jest koordynatorem maratonów MTB spod znaku Kaczmarek Electric. Przeprowadziła tych zmagań dla fanów rowerów górskich prawie już sto! Na Dolnym Śląsku, w Lubuskiem i Wielkopolsce. Kocha jazdę na rowerze i regularnie startuje w wyścigach szosowych. W roku ubiegłym towarzyszyła Krzysztofowi Fechnerowi z Zielonej Góry w jego rowerowej jeździe przez Amerykę. I być może wówczas zakiełkowała myśl, by zrobić coś podobnego.
Podium w Wilanowie. Joanna Balawajder już w koszulce mistrzyni świata w ultrakolarstwie - kategoria F50 ze wsparciem.
Fot. archiwum Joanny Balawajder
Gratulując Pani Joannie szczęśliwego ukończenia rowerowego objazdu Polski, jesteśmy świadomi, że jej wyczyn przechodzi do historii ultrakolarskich zmagań w Polsce. I wynosi nazwisko Joanna Balawajder na poziom zaslużonych herosów w zmaganiu z długą trasą, zmiennymi warunkami pogodowymi i samym sobą.
Pomagali jej w tym wyczynie logistycznie od początku do końca, czego nie można pominąć, mąż Rafał Balawajder i Robert Suszczyński - fan rowerów z Gorzowa Wielkopolskiego i zawodowy strażak w randze młodszego brygadiera w KW PSP w mieście nad Wartą.
Piotr Kurek
Barbara Borowiecka i Piotr Rzeszutek
zwycięscy w Połczynie-Zdroju
Puchar Polski UCI w maratonie MTB
Andrzej Kaiser (od lewej), Andrzej Maziarz i Mariusz Gil. Połczyn-Zdrój, 2 czerwca2024.
Fot. Piotr Kurek
Było bardziej niż ciepło, było gorąco. Sytuację ratował fakt, że zawodniczki i zawodnicy w większości pedałowali w lasach (ciut chłodniej i od czasu do czasu bezcenny kontakt z wodą) wokół Połczyna-Zdroju, gdzie rozegrano Puchar Polski w maratonie MTB oraz kolejną edycję Zachodniej Ligi. Startowało prawie 200 osób, nie licząc najmłodszych dzieci.
Rywalizujący w Pucharze Polski mieli do pokonania aż 72 kilometry. Biorąc pod uwagę, że była to jazda raz w górę, a raz w dół, a wielkość przewyższeń wyniosła ponad 2000 metrów, mieliśmy do czynienia z długodystansowym cross country.
Zwycięsko z niej wyszedł z grona mężczyzn Piotr Rzeszutek z Gdyni (Lew Lębork), który na linii mety pojawił się 3 godziny 32 minuty 17 sekund od momentu startu. Tuż za nim finiszowali Benedykt Długosz (UKS Zawojak), Paweł Garczyk (TTS.Coach/Spica Solutions Team i Michał Gehrke (Rybczyński Bikes Remmers Team) w odstępie dwóch i sześciu sekund. Ta czwórka ostatnią godzinę jechała razem, wcześniej dotrzymywali jej kroku Michał Glanz i utytułowany Mariusz Gil.
Ośmiu najlepszych zawodników elity mężczyzn. Zwycięzca otrzymał za pierwsze miejsce 500 euro.
Fot. Piotr Gawroński
Trzy panie jechały najdłuższy dystans, dotarły do mety dwie: zwyciężyła Barbara Borowiecka (REAL 64-sto). – Sukces cieszy - mówiła za linią mety. – Ale w to zwycięstwo włożyłam dużo energii, umęczyłam się jak nigdy. I jestem skazana na staranne czyszczenie roweru - podkreśliła tuż za linią mety.
Zmęczenie, wysiłek, jazda w błocie, kałużach, wzdłuż strumyka, zjazdy i podjazdy i kilometry - wszystko to było udziałem maratończyków w niedzielę. I tych startujących w Pucharze Polski i tych biorących udział w kolejnej edycji Zachodnej Ligi MTB.
– Umęczyłem się sekretnie, ale i zadziwiłem pięknem okolicy. Nigdy tutaj wcześniej nie byłem i nie miałem wyobrażenia o malowniczości tych terenów - słyszało się od niejednego zawodnika. – To niewiarygodne, że plus minus 70 kilometrów od morza są takie tereny, idealne dla kolarzy górskich. Kto tu był i startował oraz dojechał do mety, staje się kobietą, mężczyzną. Twardzielem na rowerze. To czyste MTB - podkreślali jeden za drugim.
W rywalizacji w ramach Zachodniej Ligi MTB panie i panowie ścigali się na dwóch dystansach: Mega (52 km) i Mini (42 km). Na tym krótszym nie było niespodzianek: triumfował Sławek Pituch (ProTour Racing Team, rocznik 1985). Pochodzi z Bytowa, mieszka w Berlinie i regularnie przyjeżdża do kraju na maratony MTB. Były reprezentant kraju w kolarstwie przełajowym wygrał w tym sezonie wiele zawodów, sukces w Połczynie-Zdroju jest trzynastym w roku 2024.
Piotr Kopczyński (organizator Zachodniej Ligi MTB), Jarosław Buda i Sławomir Pituch.
Fot. Piotr Kurek
Na trasie Mega sensacyjnie wygrał Michał Siekierski z Poznania (Kibolski KS). Był lepszy od Rafała Chmiela (FSD Strzelce Krajeńskie) i Przemysława Ebertowskiego - byłych reprezentantów Polski.
Udaną imprezę w Połczynie-Zdroju, jak zwykle, zorganizowali ludzie, którzy wiedzą jak należy je przeprowadzać: Piotr Kopczyński (główny organizator Zachodniej Ligi MTB), Andrzej Maziarz (autor tras maratonowych) oraz szefowie firmy ATF - Tomasz Fiuk i Arkadiusz Fiuk. Oraz dobry duch mający baczenie na wszystko Agnieszka Fiuk.
Mieli oni wsparcie miejscowego biznesu - firmy Redan, także Zachodniopomorskiego Urzędu Marszałkowskiego (Pan Marszałek Olgierd Geblewicz jest zapalonym rowerzystom). Patronat nad zawodami objął minister sportu i turystyki Sławomir Nitras, jakby nie było, pochodzący z Połczyna-Zdroju.
Rafał Chmiel (od lewej) i Michał Siekierski - dwaj najlepsi zawodnicy na trasie Mega.
Fot. Piotr Kurek
I nuta osobista. Po raz pierwszy prowadziłem imprezę z mikrofonem w ręku w Połczynie-Zdroju w roku 2007. To jakby zaprzeszłość. I tak rok po roku przyjeżdżałem tutaj, występując w tej roli. Kilka lat temu Andrzej Maziarz i Połczynianie zamarzyli o tym, by przeprowadzić tutaj zawody o Puchar Polski w maratonie MTB. Udały się, także i te następne. Tegoroczna edycja była sprawnie zorganizowana i rekordowa pod względem nagród finansowych. Tak trzymać Moi Drodzy.
Piotr Kurek
Bardzo szybka jazda
Inauguracyjny czwartek kolarski
wygrał sprinter Adrian Mrówka
Adrian Mrówka przed Filipem Mordaką i Marcinem Karbowym. To pierwsza trójka inauguracyjnego czwartku kolarskiego sezonu 2024. Tor samochodowy "Poznań", 11 kwietnia 2024.
Fot. Piotr Kurek
Szosowi amatorzy spotkali się dziś na torze samochodowym "Poznań", by zainaugurować czwartki kolarskie 2024. Ścigały się dwie panie oraz ponad 80 mężczyzn. Triumfował po szybkim finiszu z peletonu Adrian Mrówka (Team Promobil Funclub), który dziesięć rund (40830 metrów) pokonał ze średnią prędkością 46,9 km na godzinę.
To była bardzo szybka jazda. Od pierwszych metrów, od pierwszego zakrętu, od pierwszej rundy. I tak przez cały czas rywalizacji, przez prawie 53 minuty. Próbowali odjazdów różni zawodnicy, bodaj najbardziej śmiały był w wykonaniu Huberta Semczuka (Strefa Sportu pl. Walbet Team). Ale wszystkie one były kasowane przez bezwzględny peleton.
84 osoby, w tym dwie panie, startowały 11 kwietnia na torze "Poznań".
Fot. Piotr Kurek
Na ostatnią prostą wjechał razem kilkudziesięcioosobowy peleton. Najszybciej pędził do przodu Adrian Mrówka, ubiegłoroczny mistrz Polski masters w wyścigu ze startu wspólnego (Żyrardów). Ten zawodnik w ostatnich kilku latach dał się poznać jako mistrz szybkiego i skutecznego finiszu, wiele razy triumfował w czwartkach kolarskich.
Drugi open był Filip Mordaka (FTI Strefa Kolarza), trzeci Marcin Karbowy (Team Promobil Funclub). Ścigały się dwie panie: triumfowała Gabriela Pustkowiak przed Martą Gogolewską
Czwartek kolarski - 11 kwietnia 2023
Adrian Mrówka na najwyższym stopniu podium.
Fot. Piotr Kurek
M1 (18-34 lata)
1. Adrian Mrówka (Team Promobil Funclub) - 0:52:27
2. Marcin Karbowy (Team Promobil Funclub) - ten sam czas
3. Michał Sołtys (KS Deichmann Abus Mat Sobótka) - ten sam czas
M2 (35-49 lat)
1. Filip Mordaka (FTI Strefa Kolarza) - 00:52:27
2. Jarosław Marcinkowski (niestowarzyszony) - 00:52:27
3. Jakub Kędziora (FTI Strefa Kolarza) – 00:52:27
M3 (50 - 64 lata)
1. Piotr Pawłowski (KS Deichmann Abus Mat Sobótka) - 00:52:27
2. Artur Schaefer (Borant Team) - 00:52:27
3. Paweł Bator (Pitu Pitu Cycling Team) - 00:52:27
M4 (65 lat i więcej)
1. Marek Szymański (Elmar Team) - 00:52:27
2. Tadeusz Jasionek (Elmar Team) - 00:52:27
3. Piotr Marcinkowski (KTK Kalisz) - 00:52:48
Kobiety open
1. Gabriela Pustkowiak (UKS Ratusz Maszewo) - dubel
2. Marta Gogolewska (Merx Team) - dubel
Pogoda sprzyjała inauguracji sezonu kolarskiego na torze samochodowym "Poznań'. Było ciepło (17 st. Celsjusza), słonecznie z dmuchającym wiatrem. To była bardzo szybka i zarazem bezpieczna jazda. Nie zabrakło kibiców. Były puchary dla najlepszych, nagrody rzeczowe oraz piwo bezalkoholowe Fortuna z Miłosławia. Startujący średnią prędkością 46,9 km na godzinę wyznaczyli sobie wysoko poprzeczkę na sezon 2024.
Piotr Kurek
Szosowcy nie zjeżdżają
z toru samochodowego "Poznań"
27 imprez od kwietnia do września
Jacek Jaśkowiak ogłasza na torze samochodowym "Poznań", że czwartki kolarskie w tym miejscu będą kontynuowane. 5 kwietnia 2024.
Fot. Piotr Kurek
– Szosowcy nie znikną z toru samochodowego "Poznań", Czwartki Kolarskie będą kontynuowane - poinformował dziś (5 kwietnia) o tym w trakcie briefingu prasowego w tym właśnie miejscu prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. W przyszłym tygodniu, 11 kwietnia, odbędzie się pierwsza impreza w tym cyklu w sezonie 2024, który potrwa do końca września. Będzie ich aż 27.
Kilka tygodni temu środowisko kolarskie obiegła i zasmuciła informacja o zawieszeniu przeprowadzania tej imprezy. Jej wieloletnia renoma sprawiła jednak, że wiele osób zaangażowało się w utrzymanie organizacji tego wydarzenia. Miasto Poznań, Poznańskie Towarzystwo Cyklistów, Wielkopolski Związek Kolarski i Automobilklub Wielkopolski to instytucje, których szczególne zaangażowanie sprawiło, że kolarze nadal będą się ścigać na torze samochodowym "Poznań." Oprócz Kolarskich Czwartków rozgrywane będą także wtorkowe czasówki. Z myślą o najmłodszych stworzona zostanie także Akademia Młodego Kolarza, która rozgrywana będzie dzięki wsparciu firmy Pho3nix. Bogaty w imprezy kolarskie będzie też weekend majowy – wtedy to odbędzie się Wyścig Szosowy o Puchar Prezesa Automobilklubu, Mistrzostwa Wielkopolski Szkółek Kolarskich oraz Mały Wyścig Pokoju. Na zakończenie sezonu, 25 września, zaplanowany jest także Memoriał Romualda Szaja.
Andrzej Kaczmarek (w środku), były kolarz szosowy, trzykrotmy uczestnik Wyścigu Pokoju, był w piątek 5 kwietnia 2024 na torze "Poznań". Na zdjęciu z Marią i Tadeuszem Matuszkami - znanymi w całym kraju turystami rowerowymi.
Fot. Piotr Kurek
Zorganizowanie cyklu imprez kolarskich nie byłoby możliwe do przeprowadzenia bez zaangażowania gospodarzy obiektu - Automobilklubu Wielkopolski z prezesem Bartoszem Bielińskim na czele. Dobra współpraca świadczy o tym, że na tym obiekcie bez większych problemów mogą być organizowane zarówno liczne imprezy sportów motorowych, jak i cykliczne wydarzenia kolarskie.
Dziś na torze samochodowym "Poznań" pojawili się licznie ludzie kolarstwa, by usłyszeć o tym, że w tym roku w tym miejscu odbędzie się aż dwadzieścia siedem imprez. Na początek, w kwietniu, będą trzy: dwa czwartki kolarskie (11 i 25) oraz jedna wtorkowa czasówka (16). Ciężar organizacji tych imprez spada na Poznańskie Towarzystwo Cyklistów, które wspierać będzie miasto Poznań, Wielkopolski Zwiążek Kolarski oraz sponsorzy - firmy Elmar i Merx Polska oraz Browar Fortuna z Miłosławia, także fundacja Pho3nix.
Dziś padły nie tylko słowa o kontynuacji wydarzeń szosowych na torze "Poznań", ale odbyła się pierwsza w tym roku jazda. Niezwykła, z udziałem dawnych mistrzów szosy, obecnych championów, turystów rowerowych. Nie było ścigania, szybkiej jazdy na końcową kreskę, tylko szlachetna demonstracja, że to miejsce było, jest i będzie nadal ważne, żeby nie powiedzieć kultowe dla pasjonatów dwóch kółek.
Ryszard Pawlak, Andrzej Kaczmarek, Kazimierz Gogolewski, Henryk Nowak, Marek Szymański, Tadeusz Kubiak - ludzie tworzący przez dziesięciolecia historię wielkopolskiego kolarstwa - byli dziś na torze "Poznań". Nie zabrakło turystów rowerowych, którzy objechali Polskę i kawał Europy: Maria i Tadeusz Matuszkowie z Kiekrza, Ireneusz i Alina Rutkowscy ze Skórzewa też dzielnie pedałowali po torze. W nowych strojach zjawiła się ekipa FTI Strefa Kolarza: był jej szef Artur Kozal, Sławomir Urbański, Miron Kłosiński i Jędrzej Voelkel (wnuk słynnego czlowieka biznesu Piotra Voelkela). Pedałował też jeden z ważnych uczestników minionych imprez Marcin Karbowy, pojawili się młodzi kolarze KTK z Kalisza.
Było kilka rund jazdy. Świeciło słońce, dmuchał wiatr. Panowała atmosfera optymizmu i radości, że szlachetna idea rywalizacji kolarskiej w tym miejscu będzie trwała nadal.
Piotr Kurek
|
Zabór czeka na maratończyków
(2024-08-28)
W niedzielę dziewiąta już edycja cyklu
Grand Prix Kaczmarek Electric MTB 2024
Tak było w roku ubiegłym w Zaborze. 24 września 2024
Fot. Piotr Kurek
W najbliższą niedzielę, 1 września, w Zabor... [ wiďż˝cej >> ]
|
|
Mariusz Gil mistrzem świata
(2024-12-01)
Przełajowy championat mastersów w Hamburgu
Mariusz Gil wygrał maraton MTB o Puchar Polski w Luboradzy (Szwajcaria Połczyńska), 5 maja 2024. Na zdjęciu ze spiker... [ wiďż˝cej >> ]
|
|
7 grudnia 50 km do pokonania
(2024-11-28)
Gravelowa ustawka w Bolesławcu
– By ożywić rowerowo grudzień 2024, organizuję razem z dobrymi ludźmi gravelową ustawkę w Bolesławcu - mówi Joanna Balaw... [ wiďż˝cej >> ]
|
|
Być Gwiazdorem w Poznaniu
(2024-11-26)
W niedzielę 8 grudnia 2024 spektakularny
przejazd rowerami z Naramowic do Kiekrza
Z numerem 71 pojedzie w grudniową niedzielę Sławomir Andrzejewski, z 19 - Piot... [ wiďż˝cej >> ]
|
|
Wyścig na 98 rowerów
(2024-11-11)
Szybko, przyzwoicie sportowo, niepodległościowo
Robert Konieczny i jego koledzy mogą sobie gratulować. Wyścig kolarski z okazji Dnia Niepodlegości, który dziś o... [ wiďż˝cej >> ]
|
|
Oddychałem dziś tlenem i historią
(2024-10-25)
Ze Świnoujścia do Peenemunde i z powrotem
Są jazdy na rowerze, których się nigdy nie zapomni. Do takich, bez wątpienia, zaliczyć trzeba moją dzisiejszą (25 paźd... [ wiďż˝cej >> ]
|
|
Był nie tylko znakomitym trenerem
(2024-07-20)
Mieczysław Żelaznowski nie żyje!
Jan Brzeźny, Mieczysław Żelaznowski i Ryszard Szurkowski. Bal dolnośląskich kolarzy. Styczeń 2017.
Fot. Piotr Kurek
Mieczysław Żelaznowski nie ż... [ wiďż˝cej >> ]
|
|
Ten wyczyn przechodzi do historii
(2024-07-18)
Joanna Balawajder objechała Polskę
Joanna Balawajder z butelką szampana za oficjalną linią mety, po przejechaniu 3600 kilometrów. Z prawej Rafał Balawajder, z lewej Robert Suszczyński. Ob&o... [ wiďż˝cej >> ]
|
|
Wystartują znani zawodnicy
(2024-05-31)
Połczyn-Zdrój czeka na maratończyków MTB
Andrzej Kaiser (z lewej) i Mariusz Gil od wielu, wielu lat przyjeżdżają do Połczyna-Zdroju i startują w maratonach MTB. W najbliższą niedziel... [ wiďż˝cej >> ]
|
|
Bardzo szybka jazda
(2024-04-11)
Inauguracyjny czwartek kolarski
wygrał sprinter Adrian Mrówka
Adrian Mrówka przed Filipem Mordaką i Marcinem Karbowym. To pierwsza trójka inauguracyjnego czwartku kolarskieg... [ wiďż˝cej >> ]
|
|
Monika Olechowska jest w potrzebie
(2024-03-15)
Pomóżmy koleżance z rowerowych tras
Monika Olechowska, poznanianka i do niedawna aktywna rowerzystka, jest w potrzebie. Stan jej zdrowia załamał się dramatycznie.
I ci, którzy ś... [ wiďż˝cej >> ]
|
|
Murowany kandydat na radnego
(2024-03-14)
Irek Rutkowski żyje pasjami i pracą
Irek Rutkowski z żoną podczas noworocznego spotkania rowerzystów w Poznaniu. 1 stycznia 2023.
Fot. archiwum Ireneusza Rutkowskiego m
... [ wi�cej >> ]
|
|
To już jest koniec!
(2024-02-22)
Nie będzie czwartków kolarskich
Kolarska rywalizacja amatorów na torze samochodowym "Poznań". 25 lipca 2023.
Fot. Konrad Staniewski
Nie będzie czwartków kolarskic... [ wiďż˝cej >> ]
|
|
30 marca w Trzebani leśne kryterium
(2024-02-21)
Powrót Leszczyńskiej Ligi Rowerowej
30 marca w Trzebani (pod Osieczną) odbędzie się leśne kryterium w ramach Leszczyńskiej Ligi Rowerowej. To pierwsza impreza po kilkuletniej przerwie w t... [ wiďż˝cej >> ]
|
|